sobota, 10 stycznia 2009

ciasto z owocami kandyzowanymi


480 g kandyzowanych owocow, posiekanych
2 lyzki rumu (dalam 3)
100 g miekkiego nieslonego masla
90 g mialkiego cukru
2 jajka
2 lyzeczki aromatu waniliowego (dalam kilka kropli)
125 g roznych orzechow, grubo posiekanych i uprazonych na patelni
60 g maki, przesianej
1 lyzeczka proszku do pieczenia

Do miski wsypac owoce kandyzowane i zalac rumem. Maslo i cukier utrzec na lekka i puszysta mase. Kolejno dodawac jajka, dokladnie mieszajac po kazdej porcji. Na koniec dodac wanilie, owoce w rumie, orzechy, make oraz proszek do pieczenia i dokladnie wymieszac. Przelozyc do formy ok. 18x27 cm natluszczonej i wylozonej papierem do pieczenia. Piec w 190 st. C. przez 15 minut, nastepnie zredukowac temp. do 180 st. i piec kolejnych 10minu (ja pieklam 20), az ciasto sie zarumieni (sprawdzalam patyczkiem). Przestudzic w formie, po czym juz chlodne oproszyc cukrem pudrem.

poniedziałek, 5 stycznia 2009

chleb wieloziarnisty

Teraz, kiedy snieg za oknem i mróz ziębi twarze, nawet piekarnia wydaje sie byc kilometry od domu. Najwiekszą przyjemność daje mi zapach świeżego pieczywa. Kusi wonią nawet w najdalszych zakamarkach, przynosi wspomnienia dawnych lat, gdy babcie i prababcie wyjmowały świeze bochenki z pieca, daje to niewysłowione ciepło i sprawia, ze zimowe popołudnie moze trwać i trwać. Ponizszy chleb to najczęstszy wypiek mojej mamy. Ale ona zawsze robiła z niego bułki. Natomiast ja postanowiłam upiec bochenek. Na jej cześć :)


40 g drozdzy
1 lyzeczka cukru
1/4 szkl. wody
500 g maki
80 g otrebow owsianych

szklanka ziaren oleistych (slonecznik, siemienia, pestek dyni)
1 lyzeczka soli

Wszystkie skladniki wyrabiac w misce do jednolitej konsystencji. Wlozyc do wysmarowanej tluszczem foremki o dlugosci 40 cm i zostawic do wyrosniecia, az podwoi objetosc. Po tym czasie wstawic do piekarnika nagrzanego do 210 st. C. Piec ok 40 min.

niedziela, 4 stycznia 2009

bułeczki paryskie

Lubię patrzeć na spadające płatki śniegu, zawsze usilnie próbowałam je zliczyć, ciekawa ile go może spaść. Gdy krajobraz bajkowy za oknem, chętnie siadam przy parapecie ze świeżą bułką drożdżową posmarowaną masłem i z kubkiem kakao. Te bułeczki są idealne na takie dni. Kiedy za oknem biało, a puchu wciąz przybywa, otulam się miękkim kocem i spoglądam nostalgicznie na świat.

Te bułeczki nazywają sie paryskie, chociaz ja sama nigdy ich w Paryzu nie jadłam. Ale wierzę, ze smakują tam, równie dobrze jak moje ;) Chociaz nie ten czas, nie to miejsce, ale chociaz myślami mogę sie tam przenieść :) I wtedy zajadam je przy starym francuskim stole z konfiturami i cafe au lait bo tak podobno konsumuja je francuzi.


7 g suszonych drozdzy
1 lyzka cukru pudru
2 lyzki cieplego mleka
2 jajka
ok. 200 g maki
1/2 lyzeczki soli
85 g masla
1 zoltko roztrzepane z 2 lyzeczkami wody do posmarowania buleczek

8 foremek na babeczki cienko posmarowac maslem. Do miski wsypac drozdze i cukier, zalac mlekiem i mieszac, az cukier sie rozpusci. Odstawic na ok. 5 minut (u mnie 15), gdy rozczyn sie spieni, dodac jajka i roztrzepac. Do pojemnika miksera wsypac make i sol. Caly czas miksujac, stopniowo wlewac drozdze z jajkami. Wyrabiac ok 2-3 minut, az z ciasta uformuje sie kula. Dodac maslo i wyrabiac, az bedzie wchloniete przez ciasto. Nastepnie przelozyc je do posmarowanej maslem miski i przykryc sciereczka. Odstawic do wyrosniecia w cieple miejsce na 1 h az podwoi swoja objetosc. Wyrosniete ciasto uderzyc piescia, by opadlo. Z miski wyjac 3/4 ciasta. uformowac z niego 8 kulek i wlozyc do foremek. Kazda kulke posrodku nacisnac palcem, by powstalo wglebienie. Z pozostalej czesci ciasta uformowac 8 malych kulek i po 1 wlozyc do kazdego wglebienia. Foremki z ciastem postawic w cieplym miejscu na 30 minut, przykryc sciereczka. Nagrzac do 200 st. C. Wyrosniete buleczki posmarowac jajkiem i wstawic do piekarnika. Piec 15-18 minut, az sie zrumienia. Postawic do ostygniecia, pozniej wyjmowac z foremek.

ciasto daktylowe z lukrem i orzechami

Po szaleństwie na ciasta świąteczne, niedaleko uciekam od ich tematyki. Natomiast ta wersja słodkości nie jest za słodka i jest taka wilgotna i delikatna. Ciastu słodycz nadają daktyle, cukier jest jedynie w lukrze, którego można zrobić mniej. Naprawdę dobre ciasto, z czystym sumieniem mogę polecić :)


250 g daktyli bez pestek, grubo posiekanych
1 lyzeczka sody oczyszczonej
215 g nieslonego masla
185 g maki
1 lyzeczka ekstraktu z wanilii
1,5 lyzeczki (plaskiej) proszku do pieczenia
3 jajka (dalam 2 bardzo duze)
90 ml mleka
2 lyzki drobnego brazowego cukru
90 g cukru pudru
90 posiekanych orzechow wloskich

Do rondla wrzucic daktyle i wlac 200 ml wody, zagotowac, nastepnie na wolnym ogniu gotowac jeszcze 10 min, na koncu wsypac sode. Woda nie moze wyparowac! Odstawic do ostygniecia. Do miksera wlozyc 185 g masla, make, ekstarkt z wanilii, proszek do pieczenia, jajka i 75 ml mleka. Miksowac przez minute kazdy kolejny skladnik. Dodac daktyle i wymieszac (nie rozdrobniac ich). Mase wlozyc do blaszki 30x20 cm wysmarowanej maslem i wylozonej papierem do pieczenia. Piec 20 min w 180 st. C. Sprawdzic patyczkiem czy ciasto nie przykleja sie. Wyjac i zostawic do ostygniecia. Pozostala czesc masla, mleka i brazowy cukier rozpuscic w rondlu na ogniu, dodac cukier puder i dobrze wymieszac. Schlodzone ciasto posmarowac lukrem i posypac orzechami.